Kiedy rodzic kocha za bardzo - zmora nadopiekuńczości

Kiedy rodzic kocha za bardzo - zmora nadopiekuńczości

Mama Jasia przywozi go zawsze na plac zabaw wózkiem.  Dba, aby się nie uderzył, nie skaleczył. Stale powtarza „Ostrożnie Jasiu”, „Nie biegnij, bo się przewrócisz”, „Nie wchodź na drabinkę, bo spadniesz”. Nie odstępuje go na krok.

Kiedy Jasiowi coś sprawia trudność, natychmiast go wyręcza, mówiąc: „Daj, ja ci pomogę”. I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że chłopiec ma już trzy i pół roku, nie potrzebuje wózka, aby przyjechać na plac zabaw oddalony od jego bloku o dwa kroki, zdecydowanie nie powinien już ssać smoczka, a z większością przyrządów na placu zabaw poradziłby sobie z powodzeniem, gdyby mama dała mu szansę.

Każde dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje troski i opieki rodziców

Tylko przy ich udziale i z ich pomocą może zaspokoić swoje potrzeby. Rola dorosłego w procesie zaspokajania potrzeb dziecka powinna być dostosowana do etapu jego rozwoju.

Dopiero wtedy gwarantuje prawidłowy rozwój dziecka zarówno w sferze fizycznej, umysłowej, jak i emocjonalnej czy społecznej. Rozwój samodzielności dzieci w dużym stopniu zależy od postępowania dorosłych. Niektóre działania mu sprzyjają, inne opóźniają lub wręcz hamują. Z pewnością do działań ograniczających rozwój dziecka należy nadopiekuńczość.

reklama

Czym jest nadopiekuńczość?

Nadopiekuńczość można określić jako nadmierną koncentrację uczuciową, która prowadzi do korygowania zachowania dziecka lub zbyt bliskiego, symbiotycznego kontaktu z nim.

Nadopiekuńczy rodzice lub częściej matka, są tak skupieni na dziecku, że nie pozostawiają mu dostatecznej swobody fizycznej i psychicznej. Dzieje się tak w rodzinach, gdzie brakuje jasnych i wyraźnych granic, rozmyta jest indywidualność jej członków. W ich funkcjonowaniu można rozpoznać charakterystyczne dla postaw nadopiekuńczych zachowania:

reklama

Wyręczanie

Nie trzeba znać danych dotyczących tego, w jakim wieku dziecko osiąga różne umiejętności, żeby wiedzieć, że pięciolatek powinien sam się ubrać, rozebrać, umyć i samodzielnie zjeść posiłek, a także radzić sobie z innymi czynnościami samoobsługowymi. Nadopiekuńczy rodzice, w pewnym sensie, nie pozwalają dziecku zdobyć tych umiejętności, wykonując wszystko za nie. Ponadto nie potrafią ustalić dzieciom obowiązków np. sprzątania zabawek.

Wyręczanie dotyczy również mówienia za dzieci. Wyobraźmy sobie taką sytuację: Mama z pięcioletnią córką spotykają dawno niewidzianą znajomą. Po krótkim przywitaniu z matką, zwraca się ona do dziecka:

- O jak ty rośniesz, chodzisz do przedszkola?
- Chodzi, chodzi… - zapewnia matka.
- A lubisz chodzić do przedszkola?
- Bardzo lubi - odpowiada również ona.

W tej sytuacji matka nie tylko odebrała dziecku możliwość wypowiedzenia się, zmierzenia się z postawionym pytaniem i kontaktu z osobą dorosłą, ale też „zadecydowała” o tym, czy dziecko lubi chodzić do przedszkola, czy też nie. Mówiąc symbolicznie, odebrała córce głos.

Przy małych dzieciach takie zachowanie jest zupełnie naturalne, gdyż nie potrafią one samodzielnie mówić lub odpowiadać, a czasem kontakt z obcą osobą budzi w nich lęk lub skrępowanie. Jednak większość dzieci w trzecim roku życia, potrafi już samodzielnie udzielić odpowiedzi na tak proste pytania – nie trzeba, a nawet nie można ich wyręczać.

Wyręczanie odbiera im możliwość rozwijania się i mierzenia z nowymi wyzwaniami. Ogranicza je i daje komunikat, że same są bezsilne, nieporadne i nie potrafią sprostać zadaniu.

Kontrolowanie

Podobnie, kiedy rodzic jest zbyt kontrolujący. Ilu z nas w dzieciństwie słyszało: „Dopóki mieszkasz w moim domu….” i tu następowało zdanie łamiące całkowicie granice naszej prywatności czy wolności osobistej np. będę wchodził do twojego pokoju bez pukania.

Kontrolowanie może przybierać również inne formy. Zmuszanie dziecka do jedzenia, sprawdzanie, w co ma się ubrać, decydowanie o tym, kiedy ma załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Postawa nadopiekuńcza daje dorosłym poczucie siły i panowania nad drugą istotą ludzką. Najłatwiej jest ją poczuć w relacji z dzieckiem, gdyż jest ono jeszcze na tyle zależne i bezbronne, że nie może się jej przeciwstawić.

Prowadzi to do opóźnienia dojrzałości społeczno – emocjonalnej i zależności. Dziecko staje się bierne, pozbawione inicjatywy i ustępliwe, bądź odwrotnie, nadmiernie pewne siebie i nastawione egocentrycznie. Gdy u rodziców przeważa postawa chroniąca, wyręczająca, wzmożone poczucie własnej wartości powoduje awanturniczość, zachowania pełne zuchwałości, zarozumialstwa, a w efekcie tyranizowanie rodzica, gdy jest w pobliżu. Inaczej, gdy takie dziecko pozostaje samo. Staje się wtedy niepewne, niespokojne i nieszczęśliwe.

reklama

Traktowanie jak własność

- Masz to zrobić i koniec dyskusji
- Ale mamo…
- Nie ma żadnego "ale" - wykonać!

Jak czuje się dziecko, z którym się nie rozmawia, które nie może powiedzieć o swoich racjach i potrzebach, któremu na każdym kroku rodzic daje sygnał, że wie lepiej i że on tu decyduje?

Takie dziecko nie ma szans rozwijać zaufania do własnych myśli i emocji. Co więcej w kontakcie z innymi ludźmi, również jako dorosły, będzie stawiało się w pozycji kogoś, kto nie ma prawa mieć własnego zdania, nie będzie też potrafiło podjąć decyzji i wziąć za nią odpowiedzialności, ponieważ nigdy nie zostało tego nauczone. Dlatego tak ważne jest, aby rodzice zdawali sobie sprawę, że nadużywając swojej władzy rodzicielskiej, krzywdzą swoje dzieci.

To jednak nie koniec konsekwencji nadopiekuńczości. Osoby, które doświadczyły jej w dzieciństwie, w życiu dorosłym, są nieporadne, bierne, nie potrafią podjąć prostych decyzji, np. w jakim kolorze kupić sweter, gdzie pojechać na wakacje.

Nie mają zaufania do siebie, czasem trudno im nawet określić, czy coś lubią czy też nie. Mają kłopot z codziennym dokonywaniem wyborów, są niepewne, wycofane. Raczej boją się ludzi, są nieufni, obawiają się oceny, krytyki. Jednocześnie często zmieniają zdanie, pytają o nie innych, a w końcu i tak nie potrafi zdecydować.

U źródeł opisanych postaw tkwi z reguły niska samoocena, niskie poczucie własnej wartości, brak pewności i wiary w siebie. Wszystko to może mieć przyczyny w nadopiekuńczości doświadczanej w dzieciństwie. Taki dorosły jest w pewien sposób związany ze swoimi rodzicami i nie potrafi się odseparować i funkcjonować autonomicznie. A przecież celem każdego rodzica powinno być wychowanie dziecka, które poradzi sobie w życiu samodzielnie, które będzie potrafiło stawić czoła różnym wyzwaniom, zaufać sobie i realizować swoje potrzeby.

Jak pomóc dziecku w byciu pewnym siebie?

Nabywaniu wiary w siebie i w samodzielności sprzyja kilka czynników:

  • kształtowanie poczucia autonomii psychicznej,
  • kształtowanie postawy radzenia sobie samemu,
  • kształtowanie zaufania do własnych możliwości,
  • stawianie wymagań będący w zasięgu dziecka
  • oraz kształtowanie poczucia bezpieczeństwa.

Dziecko należy więc słuchać, przyjmować, że może się czuć w określony sposób, nawet jeśli nam wydaje się to irracjonalne. Szanować jego terytorium i jego poglądy, nawet jeśli różnią się od naszych. Warto też wspierać dziecko w jego działaniach i zachęcać je do podejmowania nowych wyzwań. Pomagać mu wtedy, gdy samo o to poprosi lub gdy zadanie je przerasta. Koniecznie należy pokazywać dzieciom, że mają prawo, oczywiście adekwatnie do wieku decydować o sobie, i bez względu na rodzaj decyzji są kochane.

Rodzice przejawiający właściwe postawy wobec dziecka, potrafią dostrzegać i zaspokajać jego potrzeby, łatwo nawiązywać kontakt pełen sympatii i zrozumienia, są cierpliwi i gotowi tłumaczyć i wyjaśniać. Lubią dziecko, cieszą się patrząc na jego rozwój, jako autonomicznej jednostki, posiadającej własne potrzeby i przekonania. Rodzice o właściwych postawach, dzięki zachowaniu odpowiedniego dystansu i akceptacji , potrafią obiektywnie ocenić dziecko i jego potrzeby.

Dzięki właściwie pełnionym rolom rodzicielskim potrzeby dziecka takie jak potrzeba doznawania i wymiany uczuć, ciepła, życzliwości, miłości, kontaktu z rodzicami, czułości i współdziałania, wzoru do naśladowania oraz szacunku dla dziecka jako rozwijającej się odrębnej jednostki, zostają zaspokojone. Przy zaspokojeniu potrzeb , czuje się ono bezpiecznie, jest pewne siebie, ufne wobec rodziców, a także ufne i otwarte wobec innych ludzi. Zachowuje się przy tym swobodnie i jest aktywne oraz wytrwałe w działaniu.

Pamiętając więc o tym, że jesteśmy dla naszych dzieci modelem funkcjonowania z innymi ludźmi, uczmy się traktować je tak, jak chcielibyśmy, by było traktowane przez innych.

Joanna Rudzka

 

Ocena: z 5. Ocen:

Ten tekst nie ma jeszcze oceny. Dodaj swoją!

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: