reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bicie dzieci

Widzicie?
Lanie, pas, klaps „wciry” jak ktoś tu napisał to nie metody wychowawcze. Już moi pradziadkowie nie bili swoich ośmiorga, pięciorga, jedenaściorga dzieci. To nie byli ludzie wyprzedzający swoją epokę ani jacyś psychologowie dziecięcy. Po prostu nie stosowali przemocy. Ja sądzę, że „wszyscy tak robią” i „dupa nie szklanka” to wymówka przemocowców.

"Pasterz serca dziecka" autorstwa Tedda Trippa. Polecam ku przestrodze.
Dokładnie!

Moi pradziadkowie również nie bili mojej babci i jej rodzeństwa (lata 20-te i 30-te).
Jedyna żyjąca jeszcze z rodzeństwa babci ciocia urodzona w 1929 roku zawsze o moich pradziadkach mówi ciepło.
Tam zawsze była miłość.

Jak czytam, że to było „normalne”, to mi po prostu smutno. To nie było „normalne” i to nie czasy, a po prostu ludzie, którzy nie radzili sobie z emocjami takie metody stosowali.
 
reklama
Dlaczego ewenementem?
Pewnie byli ludzie, którzy nie bili dzieci, ale czy byli tacy powszechni? 🤔
W latach 80, kiedy się wychowywałam, bicie dzieci było chętnie stosowaną metodą wychowawczą. Mentalność była inna: chodź, nic ci nie zrobię. Dzieci i ryby głosu nie mają. Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie. A co ty możesz wiedzieć? Zamknij się. 🙄 Były dwie opcje: bicie lub tzw wychowanie bezstresowe. I każdy kogo znam, kto był dla mnie ważny, wybierał bicie.

Mama ukończyła studia wyższe z wyróżnieniem, działała w partii, tata był kierownikiem, więc nie wychowywałam się w najgorszej biedzie i zacofaniu.

Ty też wychowywałaś się w latach 80 na wschodzie Polski?
Moja babcia wychowywała się w latach 30-tych i 40-tych na wschodzie Polski.

I nie była bita.

To co opisujesz, jest straszne.
 
Nie uważam tego za straszne.
Straszne to były przypadki, kiedy regularnie bito dzieci i pastwiono się nad nimi. 🥺
Przeczytaj jeszcze raz swoje słowa. Bicie pogrzebaczem, kablem…Ty uważasz, że to nie było straszne?
Nawet jeśli zdarzyło się to raz, to o jeden raz za dużo.
Ale tak było. Za czasów mojej młodości rodzice tłukli dzieci czym popadnie. Pasem, kablem, na wsi pogrzebaczem, ręką. Bicie dzieci było powszechne i akceptowalne. Jak uderzył sąsiad, a dziecko się poskarżyło, to jeszcze dostało w głowę od ojca, bo sąsiad zawsze miał rację. 🙄 W sumie to nie kojarzę, żeby kogoś nie bito. Bicie było powszechne. Każdy od czasu do czasu dostał. Ci co mieli mniej szczęścia byli regularnie bici. :(
 
Chodziło mi o to, że kiedyś ogólnie bito dzieci. Nikogo z dorosłych (których znałam) to nie bulwersowało. Nikt nie dzwonił po policję, nikt rodzicowi nawet paluszkiem nie pogroził. Przecież na swoich się nie donosi, a brudy pierze się samemu we własnym domu. 🙄
Klapsy za karę były szeroko stosowane. Nikt się z tym nie krył i nikt tego nie potępiał. To miałam na myśli w pierwszym zdaniu.

Bicie częste, różnymi przedmiotami, przemoc psychiczna, to było straszne.

Jak przeczytasz mój ostatni wpis jeszcze raz, to po pierwszym zdaniu jest enter. Od nowej linijki jest zupełnie nowa myśl. Tam jest odstęp.
Rozgraniczyłam okazjonalne klapsy od regularnego bicia i pastwienia się nad dziećmi, bo i takie sytuacje były.

Na szczęście to już przeszłość. Bite dzieci dorosły.
 
Chodziło mi o to, że kiedyś ogólnie bito dzieci. Nikogo z dorosłych (których znałam) to nie bulwersowało. Nikt nie dzwonił po policję, nikt rodzicowi nawet paluszkiem nie pogroził. Przecież na swoich się nie donosi, a brudy pierze się samemu we własnym domu. 🙄
Klapsy za karę były szeroko stosowane. Nikt się z tym nie krył i nikt tego nie potępiał. To miałam na myśli w pierwszym zdaniu.

Bicie częste, różnymi przedmiotami, przemoc psychiczna, to było straszne.

Jak przeczytasz mój ostatni wpis jeszcze raz, to po pierwszym zdaniu jest enter. Od nowej linijki jest zupełnie nowa myśl. Tam jest odstęp.
Rozgraniczyłam okazjonalne klapsy od regularnego bicia i pastwienia się nad dziećmi, bo i takie sytuacje były.

Na szczęście to już przeszłość. Bite dzieci dorosły.
Okazjonalne klapsy ludzie! Okazjonalne klapsy to bicie. Czy jak tobie mąż strzeli w twarz w niedziele to będzie luz ale jak już Doda poniedzialki j środy to się obrazisz? Nie wierze co czytam. Okazjonalne klapsy to przemoc. za pastwienie się idzie się do wiezienia.
 
Widzę, że totalnie nie rozumiesz co czytasz. Albo nie chcesz zrozumieć. Szkoda mojego czasu. Wolę porobić coś z dziećmi.
Ekscytuj się sama swoją "szlachetnością" i pseudo dobrym serduszkiem. 😂
Cześć.
 
Chodziło mi o to, że kiedyś ogólnie bito dzieci. Nikogo z dorosłych (których znałam) to nie bulwersowało. Nikt nie dzwonił po policję, nikt rodzicowi nawet paluszkiem nie pogroził. Przecież na swoich się nie donosi, a brudy pierze się samemu we własnym domu. 🙄
Klapsy za karę były szeroko stosowane. Nikt się z tym nie krył i nikt tego nie potępiał. To miałam na myśli w pierwszym zdaniu.

Bicie częste, różnymi przedmiotami, przemoc psychiczna, to było straszne.

Jak przeczytasz mój ostatni wpis jeszcze raz, to po pierwszym zdaniu jest enter. Od nowej linijki jest zupełnie nowa myśl. Tam jest odstęp.
Rozgraniczyłam okazjonalne klapsy od regularnego bicia i pastwienia się nad dziećmi, bo i takie sytuacje były.

Na szczęście to już przeszłość. Bite dzieci dorosły.
Okazjonalne klapsy to też przemoc i też są niedopuszczalne.

Nie możesz tego rozgraniczać. Bo co ? Jest jakiś „taryfikator”? Za bałagan klaps? Za nieumycie zębów dwa, pas za jedynkę a za niezdarnie do następnej klasy sztachetą?

To, że nikt na nikogo nie „donosił” to znieczulica. Owszem było szersze społeczne przyzwolenie na takie patologie, ale to nie normalizuje przemocy.

Nie przedstawiaj przemocy jako przestarzałej metody wychowawczej. Przestarzała metoda wychowawcza to chodzik i przepajanie wodą z cukrem.
 
Ja się zgadzam z @Papillonek1980. Jak kobieta była sama z 5 dzieci, to musiała mieć szybsze metody na powstrzymanie dzieci przed robieniem czegoś niebezpiecznego niż stanie nad nimi i tłumaczenie w nieskończoność. Niektórzy sobie dawali radę, inni nie. A jak dziecko dostało klapsa np za pchanie czegoś do kontaktu to następnym razem tego nie zrobiło i matka nie musiała go cały czas pilnować, na co zwyczajnie nie miała czasu.

Tak, przemoc to przemoc i nie powinna tak robić. Ale najłatwiej oceniać tym, którzy nie byli w takiej sytuacji. teraz mamy mają mniej obowiązków, więcej ułatwiaczy (typu gotowe obiadki, pieluszki jednorazowe, samojeżdżące odkurzacze i tak dalej) w ogarnięciu domu, zazwyczaj mniej dzieci, a i tak często są przemęczone.
 
reklama
Ja się zgadzam z @Papillonek1980. Jak kobieta była sama z 5 dzieci, to musiała mieć szybsze metody na powstrzymanie dzieci przed robieniem czegoś niebezpiecznego niż stanie nad nimi i tłumaczenie w nieskończoność. Niektórzy sobie dawali radę, inni nie. A jak dziecko dostało klapsa np za pchanie czegoś do kontaktu to następnym razem tego nie zrobiło i matka nie musiała go cały czas pilnować, na co zwyczajnie nie miała czasu.

Tak, przemoc to przemoc i nie powinna tak robić. Ale najłatwiej oceniać tym, którzy nie byli w takiej sytuacji. teraz mamy mają mniej obowiązków, więcej ułatwiaczy (typu gotowe obiadki, pieluszki jednorazowe, samojeżdżące odkurzacze i tak dalej) w ogarnięciu domu, zazwyczaj mniej dzieci, a i tak często są przemęczone.

Moja córka ma zamiłowanie do noży, garnków, żelazka, ognia. Sparzyła się i nie powstrzymało jej to przed próbami - nie zrobiłby tego też klaps. Dziecko, które dostało klapsa za pchanie czegoś do kontaktu nauczy się to robić, kiedy mama nie widzi. I zacznie się jej bać.
Moi pradziadkowie mieli kilkanascioro dzieci i ich nie bili. A najstarsze urodziło im się w 1897 roku. Do 1918 nie mieli prądu ani bieżącej wody, więc nie sadze, że chodzi tu o ułatwiacze.
 
Do góry