reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Psychologiczne...

Dołączył(a)
22 Maj 2021
Postów
5
Cześć listopadowe mamy :)

Rzadko piszę na forach ale tym razem uznałam, że może warto, może ktoś przeżywa coś podobnego i możemy się nawzajem wesprzeć. Jestem w 16 tygodniu i ciąża bardzo mnie wymęczyła i fizycznie i chyba przez to psychicznie. Od dwóch miesięcy mam okropne dolegliwości przez które nie wychodzę z domu. Mam całodniowe mdłości, wszystko śmierdzi i nic nie smakuje jak powinno. Przez to brak energii i siły, aby cokolwiek zrobić w ciągu dnia. Jestem blada jak ściana, a proste czynności sprawiają u mnie okropne zmęczenie. Nawet męża nie mogę przytulić bo czuję w oddechu wszystko, pasta do zębów jest nie do zniesienia. Mąż o mnie dba i wspiera ale i tak czuję, że to niewiele daje. Jestem przytłoczona psychicznie przez to co się dzieje z moim ciałem. Tak długotrwałe cierpienie (inaczej tego nazwać nie mogę) spowodowało że nawet kiedy czuje się lepiej to nie mam ochoty wyjść z domu ani nawet wstać. Czuję się jakby ulotniła się ze mnie energia życiowa. Nie potrafię się w pełni cieszyć tym czym zostałam obdarowana- dzieckiem. Jest dla mnie najważniejsze aby było zdrowe i dziękuję losowi za to że się udało zajść w ciążę bo bardzo tego chciałam ale przez problemy zdrowe jestem "zaćmiona" sobą. Nie tak miało być, miałam dobrze przejść ciążę, chodzić na pilates dla ciężarnych, robić soki i zdrowe sałatki, chodzić po sklepach i ekscytować się bobaskowymi ciuszkami. Życie mi pokazało że niestety ale nie musi być tak kolorowo. Zrozumiałam, w porządku, może to nauczka za to że myślałam że ciąża to stan błogi i radosny, zwolnienie z pracy, czas dla siebie i tego małego człowieczka. Już wiem że tak nie musi być i że część kobiet przechodzi ciążę tragicznie. Już wiem że nie należy się spodziewać szybkiego, w miarę bezbolesnego porodu i że połóg przejdzie gładko a dziecko będzie spokojnie tylko spało i jadło. Czuję sie mądrzejsza życiowo, ale na tą chwilę to nic nie zmienia... Nadal czuje się tak jak czułam. Jestem przytłoczona, zmęczona, a dni mijają mi w mgnieniu oka. Każdego dnia wstaje z nadzieją że może dzisiaj w końcu poczuje się dobrze ale niestety tak nie jest. To mnie psychicznie wykańcza. Czy ktoś przeżywa lub przeżył coś podobnego? Jak sobie z tym poradzić?
 
reklama
Przykro mi że tak przeżywasz ciążę, niestety każda z nas jest inna i każda ciąża również. Może spróbuj wstać i przejść się po świeżym powietrzu, może spróbuj gdzieś pojechać odpocząć. Wybacz że to mówię, ale twoje nerwy stres mogą zaszkodzić dziecku. Jak nie możesz sobie sama poradzić może jakiś psycholog? Chociaż musisz zmienić myślenie że ciąża cię dołuje, wiem łatwo mówić, ale pomyśl że maleństwo w tobie rośnie i już niedługo będziecie razem. Ja przechodziłam pierwszą ciążę dość dobrze, jedynie po 10tc każda kolacja lądowała w WC przez kilka tygodni. Moja siostra np pół ciąży wymiotowała.
 
Cześć listopadowe mamy :)

Rzadko piszę na forach ale tym razem uznałam, że może warto, może ktoś przeżywa coś podobnego i możemy się nawzajem wesprzeć. Jestem w 16 tygodniu i ciąża bardzo mnie wymęczyła i fizycznie i chyba przez to psychicznie. Od dwóch miesięcy mam okropne dolegliwości przez które nie wychodzę z domu. Mam całodniowe mdłości, wszystko śmierdzi i nic nie smakuje jak powinno. Przez to brak energii i siły, aby cokolwiek zrobić w ciągu dnia. Jestem blada jak ściana, a proste czynności sprawiają u mnie okropne zmęczenie. Nawet męża nie mogę przytulić bo czuję w oddechu wszystko, pasta do zębów jest nie do zniesienia. Mąż o mnie dba i wspiera ale i tak czuję, że to niewiele daje. Jestem przytłoczona psychicznie przez to co się dzieje z moim ciałem. Tak długotrwałe cierpienie (inaczej tego nazwać nie mogę) spowodowało że nawet kiedy czuje się lepiej to nie mam ochoty wyjść z domu ani nawet wstać. Czuję się jakby ulotniła się ze mnie energia życiowa. Nie potrafię się w pełni cieszyć tym czym zostałam obdarowana- dzieckiem. Jest dla mnie najważniejsze aby było zdrowe i dziękuję losowi za to że się udało zajść w ciążę bo bardzo tego chciałam ale przez problemy zdrowe jestem "zaćmiona" sobą. Nie tak miało być, miałam dobrze przejść ciążę, chodzić na pilates dla ciężarnych, robić soki i zdrowe sałatki, chodzić po sklepach i ekscytować się bobaskowymi ciuszkami. Życie mi pokazało że niestety ale nie musi być tak kolorowo. Zrozumiałam, w porządku, może to nauczka za to że myślałam że ciąża to stan błogi i radosny, zwolnienie z pracy, czas dla siebie i tego małego człowieczka. Już wiem że tak nie musi być i że część kobiet przechodzi ciążę tragicznie. Już wiem że nie należy się spodziewać szybkiego, w miarę bezbolesnego porodu i że połóg przejdzie gładko a dziecko będzie spokojnie tylko spało i jadło. Czuję sie mądrzejsza życiowo, ale na tą chwilę to nic nie zmienia... Nadal czuje się tak jak czułam. Jestem przytłoczona, zmęczona, a dni mijają mi w mgnieniu oka. Każdego dnia wstaje z nadzieją że może dzisiaj w końcu poczuje się dobrze ale niestety tak nie jest. To mnie psychicznie wykańcza. Czy ktoś przeżywa lub przeżył coś podobnego? Jak sobie z tym poradzić?
Miałam do samo. Okropne mdłości. Nie moglam spac w nocy, w dzień czułam sie okropnie. Każde mycie zębów kończyło sie wymiotami. Nie byłam w stanie nic jeść. W miesiąc schudlam 4 kg i wyglądałam okropnie. Kazdy lepszy dzien był nadzieją ze to juz koniec i w końcu poczuje się lepiej. Szczerze to obiecałam sobie wtedy ze to moja ostatnia ciąża. U mnie wszystko trwalo do konca 4 mca. Stopniowo odzyskiwalam apetyt. W tym okresie na pewno nie odżywiałam sie zdrowo. Za to od 5 miesiąca czulam sie super.
Czy bierzesz jakies suplementy? Jeśli mają w składzie żelazo to z mojego doświadczenia mogą poglebiac mdłości. Ja bralam femibion i teraz nie moge nawet na nie patrzeć. Później zmienilam na mamadha i było nieco lepiej
 
Miałam do samo. Okropne mdłości. Nie moglam spac w nocy, w dzień czułam sie okropnie. Każde mycie zębów kończyło sie wymiotami. Nie byłam w stanie nic jeść. W miesiąc schudlam 4 kg i wyglądałam okropnie. Kazdy lepszy dzien był nadzieją ze to juz koniec i w końcu poczuje się lepiej. Szczerze to obiecałam sobie wtedy ze to moja ostatnia ciąża. U mnie wszystko trwalo do konca 4 mca. Stopniowo odzyskiwalam apetyt. W tym okresie na pewno nie odżywiałam sie zdrowo. Za to od 5 miesiąca czulam sie super.
Czy bierzesz jakies suplementy? Jeśli mają w składzie żelazo to z mojego doświadczenia mogą poglebiac mdłości. Ja bralam femibion i teraz nie moge nawet na nie patrzeć. Później zmienilam na mamadha i było nieco lepiej
 
Biorę Prenatal Duo, który ma trochę żelaza. Może rzeczywiście to może też i u mnie wzmagać mdłości, przetestuję inne suplementy, bez żelaza 🙂 to dałaś mi troche nadzei skoro przeszło Ci z końcem 4 miesiąca. Czytałam, że często te dolegliwości przechodzą po 1 trymestrze i mnie to zmartwiło, że jestem beznadziejnym przypadkiem bo mi nie przeszło po wejściu w 2 trymestr. I też mam obecnie takie myśli, że dzidzia będzie jedynakiem, czegoś takiego prędko nie zapomnę i musiałoby mi już zaraz przejść abym może zmieniła zdanie i zdecydowała się na drugie dziecko. Jakbym miała drugi raz przez to przechodzic i jeszcze mieć do opieki małe dziecko to nie wiem jakbym sobie poradzila 😱
 
Cieszę się, że mogłam Cię nieco podnieść na duchu :)
Dodam tylko, że zmianę suplementu omówiłam z lekarzem prowadzącym. Miałam dobre wyniki krwi więc lekarz powiedział, że nie muszę suplementować żelaza.
Na pewno jeszcze poczujesz się wyjątkowo, pięknie i kobieco w ciąży, tego Ci życzę :)
 
Pamiętaj że nie każda ciąża jest taka sama i w drugiej ciąży nie koniecznie musisz mieć takie same objawy
 
Gerii... Moja droga, mam podobnie. U mnie trwa to od południa do 3 w nocy. Dramat. Czuję się jak zatruta, pijana, chora, nawet jak pomyślę o jakimś zapachu potrafię zacząć wymiotować, świat jest nierzeczywisty, oprócz zapachów drażnią bardzo dźwięki, są nie do zniesienia. Nie umiem usnąć. Czasem mam takie stany lękowe, że to się nigdy nie skończy.
Mam trójkę dzieci. Przy pierwszych dwóch ciążach zero takich objawów. Przy trzecim dziecku miałam to samo i zaczęło powoli się uspokajać w 5 miesiącu 🤦
Nie liczę na nic, nie nastawiam się na lepsze, bo można zwariować . Po prostu trwam... Ostatni tydzień zauważam poprawę, termin mam na 16.11.21. Planując ostatnią ciążę, założyłam, że to wcześniej to był jakiś wyjątek :-| Teraz miewałam dni, że naprawdę myślałam sobie, że nie dam rady. Trudno to sobie wyobrazić temu, kto tego nie przeżył. Jakby człowiek zaległ po przedawkowaniu alkoholu, nie umie drgnąć, nie ma siły woli. I fizycznie jest jak naprawdę otruty. Nie chcę nic.
Jak w poprzedniej, trudnej ciąży jem duphastonb3x dziennie, lekarz mówił, że potęguje nasze "doznania". Zarejestrowałam się tu, żeby Ci odpisać;)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
 
Cześć listopadowe mamy :)

Rzadko piszę na forach ale tym razem uznałam, że może warto, może ktoś przeżywa coś podobnego i możemy się nawzajem wesprzeć. Jestem w 16 tygodniu i ciąża bardzo mnie wymęczyła i fizycznie i chyba przez to psychicznie. Od dwóch miesięcy mam okropne dolegliwości przez które nie wychodzę z domu. Mam całodniowe mdłości, wszystko śmierdzi i nic nie smakuje jak powinno. Przez to brak energii i siły, aby cokolwiek zrobić w ciągu dnia. Jestem blada jak ściana, a proste czynności sprawiają u mnie okropne zmęczenie. Nawet męża nie mogę przytulić bo czuję w oddechu wszystko, pasta do zębów jest nie do zniesienia. Mąż o mnie dba i wspiera ale i tak czuję, że to niewiele daje. Jestem przytłoczona psychicznie przez to co się dzieje z moim ciałem. Tak długotrwałe cierpienie (inaczej tego nazwać nie mogę) spowodowało że nawet kiedy czuje się lepiej to nie mam ochoty wyjść z domu ani nawet wstać. Czuję się jakby ulotniła się ze mnie energia życiowa. Nie potrafię się w pełni cieszyć tym czym zostałam obdarowana- dzieckiem. Jest dla mnie najważniejsze aby było zdrowe i dziękuję losowi za to że się udało zajść w ciążę bo bardzo tego chciałam ale przez problemy zdrowe jestem "zaćmiona" sobą. Nie tak miało być, miałam dobrze przejść ciążę, chodzić na pilates dla ciężarnych, robić soki i zdrowe sałatki, chodzić po sklepach i ekscytować się bobaskowymi ciuszkami. Życie mi pokazało że niestety ale nie musi być tak kolorowo. Zrozumiałam, w porządku, może to nauczka za to że myślałam że ciąża to stan błogi i radosny, zwolnienie z pracy, czas dla siebie i tego małego człowieczka. Już wiem że tak nie musi być i że część kobiet przechodzi ciążę tragicznie. Już wiem że nie należy się spodziewać szybkiego, w miarę bezbolesnego porodu i że połóg przejdzie gładko a dziecko będzie spokojnie tylko spało i jadło. Czuję sie mądrzejsza życiowo, ale na tą chwilę to nic nie zmienia... Nadal czuje się tak jak czułam. Jestem przytłoczona, zmęczona, a dni mijają mi w mgnieniu oka. Każdego dnia wstaje z nadzieją że może dzisiaj w końcu poczuje się dobrze ale niestety tak nie jest. To mnie psychicznie wykańcza. Czy ktoś przeżywa lub przeżył coś podobnego? Jak sobie z tym poradzić?
Co prawda nie jestem listopadowa bo mój bąbel już na świecie, ale wypowiem się bo czytając post czułam się jakbym czytała o sobie 🙈

U mnie było podobnie 🙈 gdzieś do 6 miesiąca? Chyba tak, ale już nie pamiętam dokładnie. Zaszłam w ciążę w maju i jedyne, co mogłam swobodnie jeść w wakacje to borówki amerykańskie, narzeczony mi przywoził całe polkilowe koszyczki.
Na co dzień jestem fit, gotuje, zdrowo się odżywiam i tak dalej i wyobrażałam sobie, że ciąża też będzie taka super, bede ćwiczyła i chodziła na spacery i będę wyglądać jak milion dolców bo zapewne będę nosić chłopca (i nosiłam faktycznie). Nic bardziej mylnego... Chudłam, a i tak należę do szczupłych. Cera tragedia. Samopoczucie okrutne. Wymiotowałam codziennie rano i w ciągu dnia czasami tez. Zdarzało się, że prowokowalam wymioty bardzo sporadycznie (np na czczo) bo tylko to przynosiło mi ulgę chociaz na godzinę. Miałam wiecznie uczucie mdłości tak jak na takim kacu gigancie, co jak sieknie to 2 dni z łóżka nie da się wstać. I chodziłam do pracy... Marzyłam żeby to się skończyło i wypatrywałam 2giego trymestru, niestety nie był on magiczny jak wszyscy zapowiadali... Jak sobie to przypominam wszystko to mi się robi słabo. Na szczęście jakoś właśnie koło 6 miesiąca zaczęło się poprawiac. Ogólnie zawsze miałam trochę gorsze samopoczucie niż bez ciąży, ale już od tego momentu mogłam gdzieś wyjść, zaczęłam normalnie i dużo jesc tak jak zawsze i jakoś lepiej wyglądałam.
Mam jedną radę - to kiedyś się kończy. Ciąża nie jest na zawsze. Pomaga delikatna joga, rozciąganie, medytacja i afirmacje.
Dla pocieszenia - mój poród trwał 1,5h i wspominam go bardzo dobrze. Połóg również bo młody tylko jadł, spał, a ja mogłam wszystko zrobić wokół siebie, wokół domu itp. 🤭 Także jest nadzieja na jakąś równowagę 😅
 
reklama
Gerii... Moja droga, mam podobnie. U mnie trwa to od południa do 3 w nocy. Dramat. Czuję się jak zatruta, pijana, chora, nawet jak pomyślę o jakimś zapachu potrafię zacząć wymiotować, świat jest nierzeczywisty, oprócz zapachów drażnią bardzo dźwięki, są nie do zniesienia. Nie umiem usnąć. Czasem mam takie stany lękowe, że to się nigdy nie skończy.
Mam trójkę dzieci. Przy pierwszych dwóch ciążach zero takich objawów. Przy trzecim dziecku miałam to samo i zaczęło powoli się uspokajać w 5 miesiącu 🤦
Nie liczę na nic, nie nastawiam się na lepsze, bo można zwariować . Po prostu trwam... Ostatni tydzień zauważam poprawę, termin mam na 16.11.21. Planując ostatnią ciążę, założyłam, że to wcześniej to był jakiś wyjątek :-| Teraz miewałam dni, że naprawdę myślałam sobie, że nie dam rady. Trudno to sobie wyobrazić temu, kto tego nie przeżył. Jakby człowiek zaległ po przedawkowaniu alkoholu, nie umie drgnąć, nie ma siły woli. I fizycznie jest jak naprawdę otruty. Nie chcę nic.
Jak w poprzedniej, trudnej ciąży jem duphastonb3x dziennie, lekarz mówił, że potęguje nasze "doznania". Zarejestrowałam się tu, żeby Ci odpisać;)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Opisując co czujesz miałam wrażenie jakbyś opisywała też i mój stan. Dokładnie Cię rozumiem i masz rację, że ktoś kto tego nie przeżył nie potrafi tego sobie wyobrazić i pojąć. Wiele razy musiałam przytaczać te słowa bliskim mimo ich dobrych chęci. Też brałam duphaston ale po odstawieniu nie było różnicy... Dziękuję, że napisałaś i życzę aby Ci się poprawiło jak najszybciej 🙂
 
Do góry